Nie podawajmy śledzia

Dziś o czymś z pozoru banalnym, co okazuje się całkiem poważnym wyzwaniem – o uścisku dłoni.

Zadziwiające, jak niewiele osób potrafi to zrobić dobrze. Zdarza się, że podając komuś rękę otrzymujemy w zamian końce palców, z którymi nie wiadomo, co zrobić, bo ani to uścisnąć, ani zignorować. Ile razy ktoś wsunął Ci w dłoń miękką, wiotką dłoń, która powodowała uczucie dotknięcia śniętej ryby?

Podanie ręki komuś, kogo spotykamy po raz pierwszy, określa jego wstępne zdanie o Tobie. Ma to szczególne znaczenie w przypadku kontaktów biznesowych.

 Jak zrobić to dobrze?

Zdecydowanym ruchem wyciągnij wyprostowaną rękę przed siebie. Nie podawaj dłoni zwróconej ku dołowi – powinna być skierowana boczną krawędzią w dół, jak przy ciosie karate.

 

Uśmiechnij się i spójrz prosto w oczy osobie, z którą się witasz. Uściśnij krótko podaną dłoń, nie przesadzaj jednak – uścisk powinien być zdecydowany, ale nie miażdżący.

 

Nie wyciągaj ręki pierwszy, jeśli osoba, z którą się witasz, stoi wyżej w hierarchii zawodowej lub społecznej.

Kobieta podaje pierwsza rękę mężczyźnie, szef podwładnemu, starszy młodszemu itd.

Jeśli osoba, stojąca wyżej w hierarchii nie wyciągnie ręki, to po prostu przedstaw się z uśmiechem i ew. lekkim skłonem tułowia.

 

Pamiętam apel, jaki skierowali kiedyś w tej sprawie w jednym ze swoich programów W. Mann i K. Materna. „Prosimy o niepodawanie nam w uścisku śledzia”. Przyłączam się do tej prośby.

 

Artykuł o niepodawaniu śledzia napisałam wiele lat temu, ale życie pokazuje, że nadal jest aktualny.

Witającym się i witanym życzę wyłącznie pozytywnych wrażeń związanych z tym pierwszym, powitalnym gestem.